José Iniesta

1962 – , España (Valencia)

LLANTO EN LAS SELVAS DE POLONIA

a Kamisa Djamaldinova, porque sentí mío su dolor: la muerte de sus hijos en la ruta del hambre. La frontera verde, Polonia, Septiembre 2007

No soy nadie. Se derrama la pena sobre mármoles rotos, la ladera se inclina a sus abismos. El viento se revuelve en el hayedo, y ha cantado una lágrima. También está el amor, y va desnudo. Yo no soy nada aquí, qué lejanía. Mi piedad es inútil, mi oración humareda. Hay sucesos que nunca se borrarán: Kamisa con sus hijos por el bosque, y los valles heridos por el último sol. Es la nada y el mundo unidos por un nudo, la arquitectura del dolor, la raíz de los cielos en la carne. Donde el amor, todo será presente. Qué silencio, todo es grito en las selvas de Polonia. Arden los horizontes, oscurece. Kamisa arropa al niño entre sus brazos. En la noche canta a sus hijas que el mundo es extravío, que en su pecho la leche es amarga, que allá abajo en el valle existe un río de manzanas y miel. La belleza es creer, a veces, y allí miran las estrellas de la nada. Desde ese precipicio la madre les promete, permaneced aquí, es solo sed y tiempo. Aguardadme en la cueva poblada de la noche. Mis dioses lares os amparan en la niebla. Me voy con vuestro hermano, y al alba volveré con pan y ayuda, y una manta de amor.

II parte de «La frontera verde» en Cantar la vida

Collage propio: fotogramas de Lore (2012) de Cate Shortland

Tłum. Ada Trzeciakowska

Kamisie Djamaldinowej, ponieważ jej ból odczułem jak własny, po śmierci jej dzieci na szlaku głodu, Zielona granica, Polska, wrzesień 2007.

PŁACZ W POLSKICH BORACH

Ja nic nie znaczę. To ból rozlewa się po spękanych marmurach, a zbocza nachylają się nad przepaściami. Wiatr trzepocze w buczynie i wyśpiewał łzę. Jest też miłość, kroczy naga. Jestem tu nikim, jak to daleko ode mnie. Mój żal jest bezużyteczny, modlitwy to słup dymu. Są wydarzenia, które nie dadzą się wymazać: Kamisa z dziećmi w lesie, doliny okaleczone przez ostatnie promienie słońca. To nicość i świat splecione węzłem, architektura bólu, korzeń nieba wbity w ciało. Tam, gdzie miłość, wszystko jest teraźniejszością. Jaka cisza, a w polskich lasach wszystko krzyczy. Horyzonty płoną, zapada zmrok. Kamisa tuli dziecko w ramionach. Nocą śpiewa córkom o tym, że świat to bezdroża, że mleko jej w piersiach zgorzkniało, a gdzieś w dali doliną płynie rzeka jabłek i miodu. Piękno bywa wiarą, niekiedy i tam spoglądają gwiazdy nicości. Z otchłani nieszczęścia matka przyrzeka im: pozostańcie tutaj, to tylko pragnienie i czas. Zaczekajcie na mnie w jaskini zamieszkałej przez noc. Bogowie domowego ogniska udzielą wam schronienia we mgle. Pójdę z waszym bratem, a o świcie będę tu z powrotem z chlebem i pomocą, i okryciem utkanym z miłości.

II część «Zielonej granicy» w Sławić życie

Ada Trzeciakowska

1977- Polonia/España

Lectura y análisis del reciente poemario Llegar a casa del valenciano José Iniesta (1962- , Oliva), nominado a Premios de la Crítica Literaria Valenciana 2020. La reseña has sido publicada por la revista Estación Poesía (Universidad de Sevilla) en las páginas 57-62.


José Iniesta

1962 – , España (Valencia)

Mi videopoema, adaptación del texto de José Iniesta.

Visita al cementerio

En un pueblo perdido de montaña
sitiado por sabinas
                               y pinadas del aire,
por encinas oscuras, polvorientas,
bancales arruinados donde crecen
los trigales resecos, la amapola
que tiembla con el aire colorada,
allí, sobre la infancia de la tierra
un hombre se encamina
                                       y está solo,
y no quiere llegar, está llegando
a qué lugar del hambre y del amor:
un breve cementerio que custodian
la lanza de un ciprés y los olvidos,
que visitan los vientos y los pájaros.

A veces hay lugares que son tiempo.
Apenas una tapia en las afueras
que hiende en dos al mundo
                                              y lo limita,
y una puerta de hierro mal cerrada
que da acceso directo al corazón.

Entramos al silencio, en soledades.
Llevamos una rosa y una lágrima
que sí tienen sentido al acercarnos
al raro desconcierto de una cruz
caída,
          la rama desgajada de la nada
encima de la hierba del invierno.
Entramos al silencio, lo que somos,
de la materia breve y sus adioses,
al enigma de un cúmulo de piedras
que cubrirán las yedras, las nevadas,

un nombre
                   que me nombra
                                             con amor.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Wizyta na cmentarzu

Na górskim pustkowiu w wiosce
otoczonej przez jałowce
                                      i wietrzne sosny
przez zakurzone, ciemnozielone dęby,
zapuszczone pola, gdzie rosną
zeschnięte łany pszenicy, mak
co drży na wietrze zaczerwieniony,
tam, wśród dziecięcych lat ziemi
jakiś człowiek rusza w drogę
                                              i samotny,
choć dotrzeć nie chce, jest tuż przy
tym miejscu pełnym głodu i miłości:
to niewielki cmentarz strzeżony
przez lancę cyprysu i zapomnienia,
przez wiatry i ptaki odwiedzany.

Bywa, że miejsca stają się czasem.
Byle jaki mur na obrzeżach
a dzieli świat na dwoje
                                     znacząc granice,
a niedomknięta żelazna furtka
prowadzi wprost do serca.

Wchodzimy w ciszę, w samotności.
Niesiemy różę i łzę. Nabiorą sensu
gdy zbliżymy się do niezwykłego
pobojowiska przewróconego
krzyża,
          i złamanej znikąd gałęzi
co leżą w zimowej trawie.
Wchodzimy w ciszę, spleceni z
pożegnań, nietrwałej materii,
w misterium kurhanu z kamienia
które pokryje bluszcz, śniegi i to

imię
        wymawiające moje imię
                                               z miłością.

José Iniesta

1962 – , España (Valencia)

Brindis

YA nada es posesión,
                                       ni puede serlo.
Ya toda rosa ajada de belleza
me canta la hermosura de la rosa.

Por eso, con tu vida, lo celebras.
Alzas la copa llena en el vacío.
Contigo, a solas,
                              la sed del mundo.

Imagen propia

Tłum. Ada Trzeciakowska

Toast

Już niczym jest posiadanie,
                                                 ani nie znaczy nic.
Już każda przekwitła róża piękna
opiewa dla mnie urodę róży.

Dlatego, własnym życiem, to świętujesz.
W pustkę wznosisz pełen kielich
A z tobą, w odosobnieniu,
                                           głód świata.

José Iniesta

1962 – , España (Valencia)

Instante de sol

Qué júbilo este sol sobre mi cuerpo
desnudo.

Qué sentido una lágrima
de amor y plenitud
resbalando en el barro de los años,
en la profundidad de lo profundo.

Trad. Ada Trzeciakowska

Chwila słońca

Co za radość słońce na mojej
nagiej skórze.

Jaki sens łzy
miłości i spełnienia
toczącej się po błocie lat,
w głąb niezgłębionego.

Mi videopoema, adaptación de Instante de sol de José Iniesta

José Iniesta

1962 – , España (Valencia)

Con gratitud y ternura, para José

La rosa de la tristeza

a Ada Trzeciakowska

A veces la tristeza es una rosa
abierta en lo profundo de la carne.
A nadie se nos da cuando florece
y se abre a su misterio
                                    o se deshoja
junto al muro caído de la dicha.
y es entonces, allí, con qué certeza
de un alto mediodía contemplando
las nubes que se van y lo que somos,
que la tristeza hermana nos consuela
con el más dulce daño:
la conciencia de ser
                                y estar viviendo
en los adioses,
el amor que sí somos en el mundo.

Fotogramas de Un pequeño caos (2014) de Alan Rickman, fallecido en 2016

Tłum. Ada Trzeciakowska

Róża smutku

Dla Ady Trzeciakowskiej

Czasem smutek bywa różą
rozwiniętą w rozpadlinie ciała.
Nikomu się nie poddaje, gdy rozkwita
i otwiera się na swoje misterium
                                                       lub zrzuca liście
tuż przy obalonym murze szczęścia.
I właśnie wtedy i tam, z pewnością
wczesnego południa podziwiającego
odchodzące chmury i to czym jesteśmy,
nasz brat smutek pociesza nas
najsłodszym bólem:
świadomością bycia
                                i życia
pośród pożegnań,
miłością, którą – tak, jesteśmy dla świata.

José Iniesta

1962 – , España

Temblor en la pinada

ACOSTADO en la tierra
                                           que no me reconoce
la brisa me susurra en la pinada
verdades que ignoraba el pensamiento,
que todo será arder en la angostura
del ser y del no ser en apariencias
si exijo una respuesta a la razón.

Si aspiras esta hierba que te acepta
y te alcanza el milagro
                                          de su aroma real
sabrás que ya no sirven bajo el cielo
voluntad ni respuestas ni abandono.
Tan sólo, desde el fondo, tus latidos
al amparo de aquello que no está
acogen esta luz
                             desmoronada y libre,
el resplandor oculto de tus días.
Tan sólo las preguntas incapaces
te muestran la humareda del amor,
la música del tiempo,
la inútil majestad
                                 de aquello que hemos sido.

Yo soy el amor de Luca Guadagnino (2011)

Tłum. Ada Trzeciakowska

W sosnowym lasku dreszcz

Przytulonemu do ziemi
                                            która mnie nie rozpoznaje
bryza szepcze mi wśród sosen
prawdy myśli nieznane, że
wszystko z pozoru spłonie
w szczelinie między bytem i niebytem
gdy zażądam odpowiedzi od rozumu.

Gdy oddychasz trawą, które Cię przyjmuje
i dosięga Cię cud
                                jej prawdziwej woni
zrozumiesz, że nie są Ci już potrzebne pod tym niebem
ani wola ani odpowiedzi ani zaniechanie.
Tylko, z głębi, uderzenia serca
pod osłoną tego czego nie ma
przyjmują to światło
                                       rozkruszone i wolne,
ukryty blask twoich dni.
Tylko nieudolne pytania
ukazują chmurę miłości,
muzykę czasu,
zbędny majestat
                               tego czym byliśmy.

José Iniesta

1962 – , España (Valencia)

¿Desde qué savia oscura?

¿A qué estamos nosotros en la tarde
al detener el paso,
                                  al descubrir el fruto
que se nos da en la altura de la rama?

¿Desde qué savia oscura
nacida de la tierra
                                  el verde de las hojas,
desde dónde el color de las cerezas?

¿Y hasta cuándo la tersa maravilla
del sol en un contorno,
la concisa belleza,
                                 la caricia apretada
al alcanzar la esfera silenciosa,
la forma deseada que al morderla
nos regala la vida en su sabor,
la alegría secreta de los años,
la perfección tristísima del mundo?

Tłum. Ada Trzeciakowska

Z jakich ciemnych soków?

Po co my istniejemy popołudniem
wstrzymując krok,
                                  odkrywając owoc
na wysokiej gałęzi nam podany?

Z jakich ciemnych soków
narodzonych z ziemi
                                        zieleń liści,
skąd kolor czereśni?

Ile jeszcze ten gładki cud
słońca z zarysem,
zwięzłe piękno,
                             jędrna pieszczota
kiedy dosięgamy milczącej sfery,
upragniona forma, która nadgryziona
swoim smakiem daruje nam życie,
sekretną radość lat,
najsmutniejszą doskonałość świata?

Diseña un sitio como este con WordPress.com
Comenzar