Una vez más música: alguien nos piensa con intensidad, el corazón pierde la memoria y late hacia el otro lado. Y un conocido, no por ello menos imprevisto, temor hace que nuestros cuerpos vuelvan a encontrarse.
Y una vez más tus labios asustados con destreza suplican la gracia de los míos, y curas mi lengua entrecortada. Les permites a los muslos que los domine el temor, porque sabes que, si confías, el mismo te señalará el modo.
Y una vez más deseosa con urgencia y docilidad fiel a esta memoria que te ofrece la música: una llamada a acompañarle con la sangre. Y una vez más para sus fines nos ha ganado la muerte.
Znów muzyka
Znów muzyka: ktoś myśli o nas intensywnie, że serce traci pamięć i w inną stronę bije. I znajomy, choć zawsze niespodziewany, lęk sprawia, że nasze ciała znów odnajdują się.
I znów przestraszonymi wargami prosisz zręcznie łaski moich, i leczysz mój przegryziony język. I swym udom pozwalasz, by rządził nimi strach, bo wiesz, że gdy zaufasz, sposób Ci wskaże sam.
I znów najpilniej chętna jesteś i najposłuszniej wierna tej pamięci, którą ofiarowuje Ci muzyka: wezwanie, by krwią wtórować jej. I znów nas pozyskała do swoich celów śmierć.
Que me dejen en paz de una vez y pueda descansar De los mítines revoluciones y bombas atómicas Que no me hablen del futuro radiante Que la luna artificial no me quebrante la cabeza
Que no me asusten con la perspectiva de los nuevos Horizontes marcados por los nuevos resplandores De los soles que penetran en el ojo igual de feroces Que los carteles amenazantes no exhorten
Al servicio urgente para que crezca en potencia la Patria Que no me digan que me perfeccione Para asumir tareas de las que sé poco Que no me enseñen Al Partido
No me afilien y que en ninguna columna Tenga que caminar Como mucho en la procesión Al altar de la taberna Que no me peguen Con subidas de precios de la carne ni aduanas
Que pasen de mi desarrollo mental Que no me lleven a los aniversarios y No metan en mi pobre cabeza palabras grandilocuentes de las que nunca saco nada
Que me permitan poseer algo Que a ti Que al menos durante un Segundo de éxtasis Con la Muerte que se asomará por tu espalda Que no me prohíban olvidar de la vida
William Kentdrige
Modlitwa szarego człowieka
Żeby mi wreszcie dano spokój i wytchnienie Od wieców rewolucyj i bomb atomowych Żeby mi nie mówiono o jasnej przyszłości Żeby mi sztuczny księżyc nie zawracał głowy
Żeby mnie nie straszono perspektywą nowych Horyzontów znaczonych nowymi łunami Słońc wschodzących do oczu tak samo drapieżnie Żeby afisze groźne nie nawoływały
Do pilnej służby gwoli Potędze Ojczyzny Żeby mi nie kazano siebie doskonalić Dla sprostania zadaniom o których mało wiem Żeby nie nauczano Do szeregów Partii
Żeby nie wciągano i żebym w kolumnie Jakiejkolwiek nie kroczył Najwyżej w procesji Do ołtarza szynkwasu Żeby mnie nie bito Podwyżkami cen mięsa albo opłat celnych
Żeby nie dbano o mój rozwój umysłowy Żeby nie prowadzono na rocznice i Do mojej biednej głowy sterty wielkich słów Nie wsypywano po to bym z nich nie miał nic
Żeby mi pozwolono coś mieć Żeby Ciebie Żeby chociaż na chwilę Sekundę zachwytu Śmiercią co zza Twoich pleców będzie wyglądała Żeby nie zabraniano zapomnieć o życiu
Yo soy horizontal Tú eres vertical Tú eres el monte Yo soy la colina Yo soy la Tierra Tú eres el Sol Tú eres el escudo Yo soy la espada Yo soy la herida Tú eres el dolor Yo soy la noche Tú eres el Dios Tú eres el fuego Yo soy el agua Yo estoy desnuda Tú estás dentro de mí Yo soy horizontal Pero no siempre Tú eres vertical Pero a veces Yo soy un vertical Monte de orgasmo Tú estás vertical Junto a mí
Krzyż
Ja jestem pozioma
Ty jesteś pionowy
Ty jesteś góra
Ja jestem dolina
Ja jestem Ziemia
Ty jesteś Słońce
Ja jestem tarcza
Ty jesteś miecz
Ja jestem rana
Ty jesteś ból
Ja jestem noc
Ty jesteś Bóg
Ty jesteś ogień
Ja jestem woda
Ja jestem naga
Ty jesteś we mnie
Ja jestem pozioma
Ale nie zawsze
Ty jesteś pionowy
Ale do czasu
Ja jestem pionowa
Góra orgazmu
Ty jesteś pionowy
Przy mnie