1926-1999, México
Los amorosos
Los amorosos callan.
El amor es el silencio más fino,
el más tembloroso, el más insoportable.
Los amorosos buscan,
los amorosos son los que abandonan,
son los que cambian, los que olvidan.
Su corazón les dice que nunca han de encontrar,
no encuentran, buscan.
Los amorosos andan como locos
porque están solos, solos, solos,
entregándose, dándose a cada rato,
llorando porque no salvan al amor.
Les preocupa el amor. Los amorosos
viven al día, no pueden hacer más, no saben.
Siempre se están yendo,
siempre, hacia alguna parte.
Esperan,
no esperan nada, pero esperan.
Saben que nunca han de encontrar.
El amor es la prórroga perpetua,
siempre el paso siguiente, el otro, el otro.
Los amorosos son los insaciables,
los que siempre -¡que bueno!- han de estar solos.
Los amorosos son la hidra del cuento.
Tienen serpientes en lugar de brazos.
Las venas del cuello se les hinchan
también como serpientes para asfixiarlos.
Los amorosos no pueden dormir
porque si se duermen se los comen los gusanos.
En la oscuridad abren los ojos
y les cae en ellos el espanto.
Encuentran alacranes bajo la sábana
y su cama flota como sobre un lago.
Los amorosos son locos, sólo locos,
sin Dios y sin diablo.
Los amorosos salen de sus cuevas
temblorosos, hambrientos,
a cazar fantasmas.
Se ríen de las gentes que lo saben todo,
de las que aman a perpetuidad, verídicamente,
de las que creen en el amor
como una lámpara de inagotable aceite.
Los amorosos juegan a coger el agua,
a tatuar el humo, a no irse.
Juegan el largo, el triste juego del amor.
Nadie ha de resignarse.
Dicen que nadie ha de resignarse.
Los amorosos se avergüenzan de toda conformación.
Vacíos, pero vacíos de una a otra costilla,
la muerte les fermenta detrás de los ojos,
y ellos caminan, lloran hasta la madrugada
en que trenes y gallos se despiden dolorosamente.
Les llega a veces un olor a tierra recién nacida,
a mujeres que duermen con la mano en el sexo,
complacidas,
a arroyos de agua tierna y a cocinas.
Los amorosos se ponen a cantar entre labios
una canción no aprendida,
y se van llorando, llorando,
la hermosa vida.
Tłum. Ada Trzeciakowska
Rozkochani w miłości/ Kochajacy
Kochający milczą.
Miłość jest najdelikatniejszą ciszą,
najbardziej rozedrganą, najnieznośniejszą.
Kochający poszukują,
kochający to oni porzucają,
zmieniają się, zapominają.
Ich serce mówi im, że nie powinni znaleźć,
nie znajdują, poszukują.
Kochający snują się zatem niczym szaleńcy,
bo są sami, sami, sami,
poświęcając się, oddając się każdej chwili,
płacząc, bo nie mogą uratować miłości.
Miłością się przejmują. Kochający
żyją z dnia na dzień, nie mogą zrobić więcej, nie potrafią.
Zawsze odchodzą,
zawsze, gdzieś.
Czekają,
nie spodziewają się, ale czekają.
Wiedzą, że nie powinni znaleźć.
Miłość jest wiecznym odroczeniem,
zawsze następny krok, następny i następny.
Kochający ci nienasyceni,
to ci,-o ironio- co muszą być sami.
Kochający są jak Hydra z bajki.
Mają węże zamiast ramion.
Żyły na szyi puchną im
jak żmijom, by się podusili.
Kochający nie mogą zasnąć,
bo jak zasną zjedzą ich robaki.
W ciemnościach otwierają oczy
i dopada ich przerażenie.
Znajdują skorpiony pod kołdrą
a łóżko unosi się jak na tafli wody.
Kochający są szaleni, tylko szaleni,
bez Boga i bez demona w sercu.
Kochający wychodzą ze swych jam
drżący, wygłodniali,
by polować na duchy.
Śmieją się z ludzi, którzy wiedzą wszystko,
z tych co to kochają na wieczność, prawdziwie,
z tych co to wierzą w miłość
jak w lampkę o niewyczerpalnej oliwie.
Kochający bawią się w czerpanie wody,
tatuowanie dymu, w nieodchodzenie.
Grają w długa, smutną grę miłości.
Nikt nie powinien się poddawać.
Mówią, że nikt nie powinien się poddawać.
Kochający wstydzą się wszelkiego pogodzenia się.
W nich samych, pustych, ale pustych od żebra do żebra,
fermentuje śmierć,
a oni chodzą, łkają, aż do świtu
kiedy pociągi i koguty żegnają się boleśnie.
Czasem dociera do nich zapach świeżo narodzonej ziemi ,
kobiet, które śpią z ręką ułożoną intymym geście,
zadowolone,
strumieni ciepłej wody i kuchni.
Kochający zaczynają podśpiewywać
niewyuczoną piosenką,
i odchodzą płacząc, płacząc
nad tym pięknym życiem.